Zacząć dzień bez ulubionej małej czarnej lub aromatycznego, słodkiego cappuccino? U mnie nierealne. Kawa towarzyszy mi od dawien dawna. Jest rytuałem, który wypracowałam kilkanaście lat temu i bez którego nie potrafię już funkcjonować. Zapach, jaki unosi się podczas parzenia kawy najlepiej budzi mnie do życia. Jeszcze do niedawna wydawało mi się, że zwykła sypana kawa zalana wrzątkiem jest czymś, czego najbardziej potrzebuję do szczęścia. Dziś wiem, że taka przygotowana w pośpiechu kawa jest tylko namiastką tej prawdziwej. Dopiero ta z ekspresu potrafi postawić na nogi i rozpieścić zmysły.